piątek, 8 maja 2015

Rozdział 8

Jej ósemka to moja ulubiona liczba! Super że mi się trafiła. Jeśli czytaliście rozdział Alex (jasne że czytaliście przecież inaczej nie bylibyście tu) natrafiliście na pewną zmianke o borsukach... To kłamstwo! Nigdy nie spiskowała z borsukami! A tak by the way Chcielibyście perspektywe Rox?

-Elsooooo! Słońce ty moje!
-Co?-spytałam zła że ktoś mnie obudził
-Bowieszjailetniczasjesteśmybliźniakamialeonsięurodziłpopółnocywięcmadopierodzisiajurodzinyiorganizujęimprezenaktórejbędziemójchłopakatymusiszgopoznać!-Rox mówiła tak szybko żenic nie dało się z rozumieć
-Powtórz-mruknęłam wygrzebując się z pod kołdry
-Bo chodzi o to ze ja i Summer jesteśmy bliźniakami ale on się urodził po północy więc dopiero dziś ma urodziny i organizuje imprezę a na niej będzie mój chłopak i ty musisz go poznać- Weszłam do łazienki i ogarnęłam się a następnie przywędrowałam do kuchni. Zrobiłam sobie tosty i usiadłam z Rox
-Jak się nazywa?
-Drake
-A jaki jest?
-A co' planujesz mi go odbić?-Oblałam się rumieńcem.
-Nie co ty! Nigdy w życiu!-Rox się zaśmiała
-No wiem no wiem... Ale to świetna okazja żeby wypróbować te rzeczy które kupiliśmy wczoraj!-złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę schodów. Po drodze uderzyłam się w kostkę ale Rox chyba tego nie zauważyła. Zaciągnęła mnie do garderoby i wciągnęła do przemierzali. Po chwili rzuciła mi czarną koronową bieliznę, obcisłą jasno niebieską sukienkę , jeansową kurteczkę bez rękawów i czarne szpilki. Wyszłam z przebieralni czując się niekomfortowo. Sukienka miała duży dekolt i nie sięgała nawet do połowy uda. Kiedy zdejmowałam kurtkę miałam odkryte plecy z kolei szpilki nieco utrudniały mi chodzenie. Rox wyszczerzyła się.
-Wyglądasz okropnie seksownie-oznajmiła-Blondie będziesz mieć problemy z odpędzeniem się od chłopców  -zarumieniłam się. Rox tylko si ę zaśmiała i zniknęła w przymierzalni. Rozejrzałam się. Podeszłam do gabloty z biżuteria coraz lepiej czując się w tych butach. Za szybą na podwyższeniu leżał naszyjnik. Na srebrnej zawieszce wisiała mała śnieżynka z małym błękitnym kryształem w środku.
-Chcesz go?-usłyszałam głos Rox. Podskoczyłam
-Co ? Nie. To znaczy tak! Znaczy... Jest piękny.
-Weź mi i tak nie pasuję-i nie czekając na nic wyjęła go i założyła mi na szyję.
-Dzięki ale nie musiałaś.
-Tak musiałam- stwierdziła i wepchnęła mnie do makijażalni. Usiadłam na fotelu i zamknęłam oczy. Rox coś mamrotała do siebie grzebiąc w różnych pudełkach. Po chwili poczułam delikatne maźnięcia. Po chwili Rox pozwoliła mi otworzyć oczy. Na policzkach miałam nieco różu wąskie usta nieco się jakby rozszerzyły za sprawą błyszczyka, a błękitne oczy Rox podkreśliła jasno niebieskim cieniem i eyelinerem.
-Włosy zostawie rozpuszczonę - oznajmiła Rox poprawiając delikatne loki. Sama usiadła na krześle i zajęła się własnym makijażem. Po chwili obie gotowe wyszłyśmy z domu. Stanęłyśmy przed ruchliwą ulicą Brooklynu. Rox  zaprowadziła mnie do jakiegoś domu z którego dochodziły już dźwięki muzyki i kolorowe światła. Weszłyśmy do środka gdzie natychmiast uderzyła mnie ilość osób. Splątane ciała tańczyły namiętnie popijając alkohol z czerwonych kubeczków. Rox poprowadziła mnie do stołu za którym stał wysoki czarnoskóry facet z dredami.
-Siema Rox. Co to za ślicznotka-widać było że jest już nieźle podpity. Rox zaśmiała się
-Elsa, Mirro. Mówiłam ci o niej. Daj coś mocnego niech Blondie poczuję smak tych pięknych imprez Manchattanu!-odwróciła się do mnie-Słuchaj Elsa żeby było jasne. Tamta impreza u mnie to nic w porównaniu z tym. Ogólnie to ten dzień jest uznawany za urodziny  moje i Summera a tamto to tylko takie... spotkanie-Poczułam małą obawę co może się wydarzyć tu skoro to była tylko rozgrzewka. Mirro wręczył nam po kubeczku i ruszyłyśmy w tłum.Rox miała racje. Wiele facetów którzy nigdy mnie nie widzieli zapraszali mnie do tańca albo porywali bez pytania. Takie coś nigdy nie wydarzało się na spokojnych prywatkach przed wojną. Musiałam przyznać że mi się to spodobało. Może nieco przyczynił się do tego mocny płyn w jej kubku.
-Hej!-krzyknął jakiś chłopak. Oczy Rox rozjaśniały. Pociągnęła mnie w tamtą stronę. Po drodze jakieś ciekawe źródło magii pojawiło następny kubek w mojej dłoni. Przyjrzałam się z bliska szatynowi. Miał błękitne oczy i czarne włosy. Uśmiechnął się a w jego policzkach pojawiły się uroczę dołeczki.
-Drake!-krzyknęła Rox i pocałowała go mocno.-To Elsa-przedstawiła mnie kiedy się od siebie oderwali
-Cześć-powiedział obejmując Rox w pasie. Podał mi rękę-Miło mi
-Nie obrazisz się jeśli cię opuszczę?-spytała Rox i nie czekając na moją odpowiedź pociągnęła Drake na parkiet. Dostałam nowy kubeczek. Pociągnęłam długi łyk i spojrzałam znów w resztę alkoholu. Miałam takie zabawne brwi... Zaśmiałam się i zostałam porwana do tańca przez jakiegoś chłopaka. Co chwile zmieniałam partnera. Wypiłam jeszcze trzy kubeczki. Świat jest taki kolorowy...
-Jednorożec Arnold!-krzyknęłam biegnąc w stronę różowego kucyka. Wpadłam na jakiegoś chłopaka. Miał urocze białe włosy i niebieskie oczy. Zaśmiałam się widząc małego piega na lewym policzku. Był taki szroki i czerwony. O!Na drugim też jest! Ha!Facet się rumieni! Wstała szybko i pomógł mi to zrobić. Cmoknęłam go w czubek nosa i znów zrobił się czerwony. Zaśmiałam się widząc jaki jest kolorowy. Jak lokomotywa! Ciuch ciuch! Rox lubi ciuchy! Rox Roxi Roxanne Roxiiiinnaaa!
-Elsa - powiedział i czknął. Pisnęłam cicho kiedy ktoś nas popchnął i wpadliśmy za drzwi które zamknęły się z hukiem. Zaśmialiśmy się oboje. Przetoczyliśmy się i teraz to on był nade mną. Zachichotałam i cmoknęłam go w nos. Zrzuciłam go z siebie i pobiegłam na drugą stronę pokoju. Dołączył do mnie ale nie zdążył wyhamować i wpadł na mnie. Zaśmiałam się. Jack wpił się w moje usta. Oddałam mu pocałunek z ochotą. Smakował jak ten fajny napój z tego śmiesznego kubeczka. Przygryzłam mu wargę i lekko pociągnęłam. Po czym odtrąciłam go i wybiegłam z pokoju. Leciałam między ludźmi. Jestem samolotem! Taaak! Wpadłam na Mirro.
-Hej , lustereczko! Powiedź przecie kto chce śmieszny kubeczek?!-Krzyknęłam śmiejąc się.
-Mirrołesek i Blondie!-krzyknął i poleciliśmy po kubki. Wzięłam dwa do dwóch rąk i wypiłam obydwa na raz. Zaczęłam śmiać się i płakać jednocześnie. Złapałam jeszcze jeden i ruszyłam w tłum. Na długo mi kubek nie wystarczył bo Scooby Doo mi go wyrwał
-Pomyślnych łowów Scoob!-krzyknęłam i wskoczyłam na mojego jednorożca.-Leć przez wiatr Legolasie! I niechaj moc będzie z tobą!- Weszłam na stół i zaczęłam tańczyć. Poruszałam się rytmicznie wśród gwizdów bohaterów Harry'ego Pottera. Rzuciłam kurtkę gdzieś w bok. Na koniec skoczyłam prosto w ręce  jakiegoś Włocha. Pocałowałam go w szyję po czym zeskoczyłam z jego rąk i zaczęłam tańczyć z innymi wybawcami olimpu. Wypiłam jeszcze dwa kubeczki. Jeden był jaskrawo zielony. Jeeeeej! Po chwili podszedł do mnie Zorro
-Piękna pani-uśmiechnął się szarmańcko pocałował moją dłoń. Zaczął zmieniać się wilkołaka
-Aaaa! Syriusz! James! Remus znów się zmienia! Black do chole*y wyłaź zza tej chuj*wej zasłony!-Niestty zamiast nich pojawił się superman. Zabrał Remcia i odleeeeeeeciał! Wróciłam do tańca. Odwiedził mnie jeszcze Loki Hulk i Ironman ale potem zrobiłam się śpiąca. Naprawdę baaaaaardzo śpiąca. Upadłam w czyjeś ramiona.


No i jak?? Elsie nieźle odwaliło i jakiego będzie mieć kaca... Ale to już u Alex. Mam nadzieje że się podobało i zapraszam do nowej zakładki (zrobionej przezemnie)  'Bohaterowie'

~Vavia