- Elsa!!!
- Umm taaaaak?
- Wstawaj leniuszku śniadanie gotowe!
Elsa popatrzyła na zegarek który stał na komodzie przy jej łóżku.
- CO?! Jest 10:00?!
- Tak. Wstawaj bo jajecznica wystygnie!
Dziewczyna usiadła na łóżku i popatrzyła się na lustro.
- Na pudry Rox ale ja mam szopę na głowie...- mrukneła
Próbowała jakoś przywrócić włosy do porządku ale nijak jej się to udawało. Poczłapała do jadalni gdzie zastała Rox zajadającą ze smakiem jajecznicę z taką samą "fryzurą" na głowie co ona. Usiadła naprzeciwko niej i zaczeła rozmowę:
- Rox tak właściwie to kim jest Jack?
- Jack, Piaskowy ludek, Zając, Ząbek i Mikołaj są strażnikami marzeń.
- To oni? Nie wiedziałam że istnieją. W Arendell słyszałam o nich tylko pogłoski. Skąd masz tylu przyjaciół?
- Oni sa z obozu herosów, wiesz ci bogowie greccy i rzymscy oni tak naprawdę istnieją bla bla bla... nie każ mi tego tłumaczyć OK? Mogę ci powiedzieć że ja i mój brat jesteśmy od Iris - bogini tęczy.
- Masz brata?
- Tak nazywa się Summer Chili Time, ten chłopak z którym tańczyłas jest jego "drugą połówką". Jest od Afrodyty.
- Bardzo dobra jajecznica
- Pogratuluj Mailonowi, zwykle ja przypala...
- Pamietasz makaron? - spytałam i obie wybuchnełyśmy śmiechem.
- Wszystko dobrze poza mózgiem? - usłuszałyśmy męski głos dochodzący z holu
- Nie z mózgiem też niedobrze! - odpowiedziałam głupio i wszyscy wybuchneli śmiechem.
- Summer! Co ty tu robisz?
- Przyjechałem zabrać siostrzyczkę na zakupy z okazji jej urodzin!
- Pójdziemy do fryzjera! - Rox cieszyła się jak mała dziewczynka
- To ja tu może zostanę...- mruknełam nieśmiało
- Nie ma mowy Elsa - Rox odrazu zaprzeczyła - Trzeba cię przemalować
- A tak w ogóle to czemu macie takie cóś na głowie? Jakaś nowa fryzura?
- Na śmierć zapomniałyśmy!!! - krzyknełyśmy obie i pognałyśmy do swoich pokoi.
- Summer pomóż Stevovi posprzątać śniadanie! - Rox wrzasneła do swojego brata.
- Ani mi się śni! Nie jestem służącym!
Znowu próbowałam choć trochę rozczesać włosy ale nadal mi się nie udawało!
- Rox!!- zawołałam zrozpaczona- Pomocy!!!!
- Chodź tu do mnie blondi!
Szybko pognałam do jej makijażalni i zrezygnowana opadłam na krzesło.
- Zrobisz coś z tym?- zapytałam pokazując na moje włosy.
- Oczywiście- odpowiedziała. Wzieła jakąś odżywkę wtarła ją w moje włosy i rozczesała je w 2 minuty. Wcisneła mi do ręki jakieś ubrania i kazała uciekać do siebie. Ubrałam szybko rybaczki i błękitną luźną bluzkę, włosy spiełam w warkocza umyłam zęby i pobiegłam do salonu gdzie siedział Summer.
- Możesz mi więcej opowiedzieć o tym obozie herosów? Bo Rox nie bardzo ma na to ochotę.
- Och to pewnie dlatego że jej chłopak tam jest i nie mogą się zobaczyć. Ale ja też nie chcę o tym teraz opowiadać. Może kiedy indziej.
- A więc pierwszy cel fryzjer! - zawołała szczęśliwa Rox która w tym momencie przyszła do salonu. Szybko wsiedliśmy do samochodu Summera i pojechaliśmy do galerii.
- Och Rox! Moja kochana! I Summer! Tak się cieszę że was widzę!- zawołała fryzjerka kiedy tylko przekroczyliśmy próg salonu " Szalona farba".
- Przyprowadziliśmy nowego klienta Pani Lipton.
- Ach tak widzę. Z kilometra można by zobaczyć te zniszczone włosy. A ten kolor, dawno już wyszedł z mody!
- Chodź no tu...?
- Elso.
Nie bardzo podobał mi się ton jej głosu i to jak nazwała moje włosy ale grzecznie jak na kulturalną osobę przystało usiadłam na miękkim obrotowym krześle i poddałam się wszystkim zabiegom. Obok mnie siedziała Rox która chciała zmienić kolor włosów na granatowy z fioletowymi pasemkami. Żartowałyśmy obie i chichotałyśmy kiedy Summer ze znudzoną miną siedział na kanapie. Kompletnie nie wiedziałam co będę mieć na głowie bo lustro było zasłonięte ale kiedy zobaczyłam siebie po 2 godzinach nie mogłam wydusić słowa. Włosy miały niby ten sam kolor ale jednak były inne, nie za sprawą błękitnych pasemek które się pojawiły ani nie za sprawą wspaniałych delikatnych loków. Tak naprawdę nie wiedziałam dzięki czemu. W galerii spędziliśmy jeszcze 5 godzin latając po sklepach i kupując mi przeróżne ubrania i buty. Rox i Summer oczywiście też coś sobie kupili ale o wiele mniej niż mnie. Wróciliśmy do domu Rox z bolącymi nogami ale za to ze wspaniałymi humorami i usiedliśmy do stołu gdzie Yeti podali obiad a później deser czyli lody czekoladowe z żelkami w czekoladzie. [A! Żelki w czekoladzie! To mój pomysł!/Vavia]Z Rox poszłyśmy spać o 12 w nocy bo tłumaczyła mi do czego służą te wszystkie dziwne urządzenia i jakieś plastiki które się wkłada do pudełek i się płaci. To był wspaniały dzień.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka misiaczki co tam u was? U mnie spoko. U Vavi chyba też, (wyjechała w Bieszczady spiskować z borsukami! Zdrajczyni...)[Ona kłamie! /Vavia] Nie zapomnijcie w ankiecie zagłosować na mnie w końcu to ja jestem lepsza od tej idiotki :)[]No widzicie jaki kłamca! Się nie zna debilka! /Vavia] Z nutellą i żelkami Alexis :A
- Umm taaaaak?
- Wstawaj leniuszku śniadanie gotowe!
Elsa popatrzyła na zegarek który stał na komodzie przy jej łóżku.
- CO?! Jest 10:00?!
- Tak. Wstawaj bo jajecznica wystygnie!
Dziewczyna usiadła na łóżku i popatrzyła się na lustro.
- Na pudry Rox ale ja mam szopę na głowie...- mrukneła
Próbowała jakoś przywrócić włosy do porządku ale nijak jej się to udawało. Poczłapała do jadalni gdzie zastała Rox zajadającą ze smakiem jajecznicę z taką samą "fryzurą" na głowie co ona. Usiadła naprzeciwko niej i zaczeła rozmowę:
- Rox tak właściwie to kim jest Jack?
- Jack, Piaskowy ludek, Zając, Ząbek i Mikołaj są strażnikami marzeń.
- To oni? Nie wiedziałam że istnieją. W Arendell słyszałam o nich tylko pogłoski. Skąd masz tylu przyjaciół?
- Oni sa z obozu herosów, wiesz ci bogowie greccy i rzymscy oni tak naprawdę istnieją bla bla bla... nie każ mi tego tłumaczyć OK? Mogę ci powiedzieć że ja i mój brat jesteśmy od Iris - bogini tęczy.
- Masz brata?
- Tak nazywa się Summer Chili Time, ten chłopak z którym tańczyłas jest jego "drugą połówką". Jest od Afrodyty.
- Bardzo dobra jajecznica
- Pogratuluj Mailonowi, zwykle ja przypala...
- Pamietasz makaron? - spytałam i obie wybuchnełyśmy śmiechem.
- Wszystko dobrze poza mózgiem? - usłuszałyśmy męski głos dochodzący z holu
- Nie z mózgiem też niedobrze! - odpowiedziałam głupio i wszyscy wybuchneli śmiechem.
- Summer! Co ty tu robisz?
- Przyjechałem zabrać siostrzyczkę na zakupy z okazji jej urodzin!
- Pójdziemy do fryzjera! - Rox cieszyła się jak mała dziewczynka
- To ja tu może zostanę...- mruknełam nieśmiało
- Nie ma mowy Elsa - Rox odrazu zaprzeczyła - Trzeba cię przemalować
- A tak w ogóle to czemu macie takie cóś na głowie? Jakaś nowa fryzura?
- Na śmierć zapomniałyśmy!!! - krzyknełyśmy obie i pognałyśmy do swoich pokoi.
- Summer pomóż Stevovi posprzątać śniadanie! - Rox wrzasneła do swojego brata.
- Ani mi się śni! Nie jestem służącym!
Znowu próbowałam choć trochę rozczesać włosy ale nadal mi się nie udawało!
- Rox!!- zawołałam zrozpaczona- Pomocy!!!!
- Chodź tu do mnie blondi!
Szybko pognałam do jej makijażalni i zrezygnowana opadłam na krzesło.
- Zrobisz coś z tym?- zapytałam pokazując na moje włosy.
- Oczywiście- odpowiedziała. Wzieła jakąś odżywkę wtarła ją w moje włosy i rozczesała je w 2 minuty. Wcisneła mi do ręki jakieś ubrania i kazała uciekać do siebie. Ubrałam szybko rybaczki i błękitną luźną bluzkę, włosy spiełam w warkocza umyłam zęby i pobiegłam do salonu gdzie siedział Summer.
- Możesz mi więcej opowiedzieć o tym obozie herosów? Bo Rox nie bardzo ma na to ochotę.
- Och to pewnie dlatego że jej chłopak tam jest i nie mogą się zobaczyć. Ale ja też nie chcę o tym teraz opowiadać. Może kiedy indziej.
- A więc pierwszy cel fryzjer! - zawołała szczęśliwa Rox która w tym momencie przyszła do salonu. Szybko wsiedliśmy do samochodu Summera i pojechaliśmy do galerii.
- Och Rox! Moja kochana! I Summer! Tak się cieszę że was widzę!- zawołała fryzjerka kiedy tylko przekroczyliśmy próg salonu " Szalona farba".
- Przyprowadziliśmy nowego klienta Pani Lipton.
- Ach tak widzę. Z kilometra można by zobaczyć te zniszczone włosy. A ten kolor, dawno już wyszedł z mody!
- Chodź no tu...?
- Elso.
Nie bardzo podobał mi się ton jej głosu i to jak nazwała moje włosy ale grzecznie jak na kulturalną osobę przystało usiadłam na miękkim obrotowym krześle i poddałam się wszystkim zabiegom. Obok mnie siedziała Rox która chciała zmienić kolor włosów na granatowy z fioletowymi pasemkami. Żartowałyśmy obie i chichotałyśmy kiedy Summer ze znudzoną miną siedział na kanapie. Kompletnie nie wiedziałam co będę mieć na głowie bo lustro było zasłonięte ale kiedy zobaczyłam siebie po 2 godzinach nie mogłam wydusić słowa. Włosy miały niby ten sam kolor ale jednak były inne, nie za sprawą błękitnych pasemek które się pojawiły ani nie za sprawą wspaniałych delikatnych loków. Tak naprawdę nie wiedziałam dzięki czemu. W galerii spędziliśmy jeszcze 5 godzin latając po sklepach i kupując mi przeróżne ubrania i buty. Rox i Summer oczywiście też coś sobie kupili ale o wiele mniej niż mnie. Wróciliśmy do domu Rox z bolącymi nogami ale za to ze wspaniałymi humorami i usiedliśmy do stołu gdzie Yeti podali obiad a później deser czyli lody czekoladowe z żelkami w czekoladzie. [A! Żelki w czekoladzie! To mój pomysł!/Vavia]Z Rox poszłyśmy spać o 12 w nocy bo tłumaczyła mi do czego służą te wszystkie dziwne urządzenia i jakieś plastiki które się wkłada do pudełek i się płaci. To był wspaniały dzień.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka misiaczki co tam u was? U mnie spoko. U Vavi chyba też, (wyjechała w Bieszczady spiskować z borsukami! Zdrajczyni...)[Ona kłamie! /Vavia] Nie zapomnijcie w ankiecie zagłosować na mnie w końcu to ja jestem lepsza od tej idiotki :)[]No widzicie jaki kłamca! Się nie zna debilka! /Vavia] Z nutellą i żelkami Alexis :A