Ten debil Alex wymyślił jakąś 'niespodziankę' i zostawił mnie z wymyślaniem jej! No nie do pomyślenia! No Idiota no! Ech... Ale jednak coś wymyśliłam, choć nie jest to mistrzostwo świata. W ramach wynagrodzenia daje dalszą część rysunku Elsy z rozdziału 9
____________________________________________________________________
Elsa nieco się zdziwiła widząc ciepłe ubrania w taki gorący dzień, ale bez narzekania ubrała się i wyszła zza parawanu gdzie już czekał na nią Jack (też już w pełni ubrany. Elsa miała dziwne przeczucie że o czymś zapomniała, ale zapomniała o tym kiedy zobaczyła centaura. Naprawdę CENTAURA. Od pasa w górę był człowiekiem gdzieś po piędziesiątce, a od pasa w dół białym rumakiem. Elsa krzyknęła cicho na co Frost się zaśmiał.
-Chejronie to Elsa-centaur się obrócił i uśmiechnął
-Miło mi cie wreszcie poznać. Rox dużo mi o tobie mówiła, a chyba już się przekonałaś że ona potrafi naprawdę dużo mówić-Elsa zachichotała
-Mi również i- tak- Rox co dzień dostaję słowotoku.
-W takim razie wytłumaczyła ci pewnie już o co chodzi z bogami i naszym obozem w, którym aktualnie się znajdujesz. No cóż nic tu po mnie; zostawiam cie na pastwę naszego strażnika
-To teraz czas przedstawić ci moją, czy tam naszą niespodziankę. Chodź-i nie czekając na jej odpowiedź pociągnął ją za rękę w kierunku wielkiej sosny na wzgórzu.
-To ten obóz? Wyobrażałam sobie że jest tu... więcej ludzi.
-Tak ale dziś duża część jest zajęta. Rox ci tłumaczyła co z tym obozem, tak?
-No... Tak ogólnie. Coś napomknęła że bogowie greccy istnieją, jest obóz, w którym uczą się przetrwać ich dzieci i że ona i Summer są dziećmi Iris-Bogini Tęczy
-Tylko to?!-Frost zatrzymał się gwałtownie-No co za idiotka. Gdzieś u siebie powinna mieć książkę z historią tego wszystkiego. Później ci dam. Teraz czekaj. Obejdzie się bez worka?
-HA-HA. Bardzo śmieszne. Rób co trzeba. Nie lubię niespodzianek.
-Ale tą na pewno polubisz-uśmiechnął się chytrze, a następnie wyciągnął z kieszeni swojej niebieskiej bluzy śnieżną kulkę i ,zanim Elsa o cokolwiek spytała, rzucił ją przed siebie szepcząc "Biegun Północny". Tam gdzie rzucił kulę pojawił się śnieżny lej i Elsa, zaskakując tym zarówno siebie jaki Jacka, wskoczyła w niego ze śmiechem. Od razu rozpoznała miejsce, w którym się znalazła z książek czytanych jej córce na dobranoc. Była w kwaterze głównej, a inaczej siedzibie Świętego Mikołaja. Zaraz po niej do środka wpadł Jack. Elsa natychmiast rzuciła mu się na szyję i pocałowała w policzek. Chłopak zrobił się czerwony czego jego jasna skóra nie mogła ukryć.
-Dzięęęęęęękiiiiiiiiiiii!-Elsa nie mogła się opanować. Była w kwaterze głównej Strażników Marzeń! To nie jest okazja, jaką dostaję się na co dzień. Już po dziesięciu minutach yeti mieli jej dosyć. Biegała od stołu do stołu dotykając wszystkiego.
-Co tu się dzieje, na wszystkie pierniczki świata?!-Większość ludzi bałaby się właściciela potężnego głosu dochodzącego z balkonu, ale Elsa jeszcze bardziej się podnieciła. Na balkonie stanęła potężna postać.Nie były to jednak tylko mięśnie ale też trochę tuszy na co wskazywały rzekome "wszystkie pierniczki świata". Postać miała długą siwą brodę, a wokół jej nóg pałętały się elfy.
Święty Mikołaj.
_____________________________________________________________
Ten rozdział to ZŁO. Jest O-K-R-O-P-N-Y. Tak. Na tyle okropny że potrzebuję pogrubienia, pochylenia podkreślenia i przeliterowania. Krótki zły z milionem powtórzeń. Naprawdę nie mam pomysłu co tam może się dziać. Resztę zostawiam Alex niech się dziecko pomęczy.
____________________________________________________________________
Elsa nieco się zdziwiła widząc ciepłe ubrania w taki gorący dzień, ale bez narzekania ubrała się i wyszła zza parawanu gdzie już czekał na nią Jack (też już w pełni ubrany. Elsa miała dziwne przeczucie że o czymś zapomniała, ale zapomniała o tym kiedy zobaczyła centaura. Naprawdę CENTAURA. Od pasa w górę był człowiekiem gdzieś po piędziesiątce, a od pasa w dół białym rumakiem. Elsa krzyknęła cicho na co Frost się zaśmiał.
-Chejronie to Elsa-centaur się obrócił i uśmiechnął
-Miło mi cie wreszcie poznać. Rox dużo mi o tobie mówiła, a chyba już się przekonałaś że ona potrafi naprawdę dużo mówić-Elsa zachichotała
-Mi również i- tak- Rox co dzień dostaję słowotoku.
-W takim razie wytłumaczyła ci pewnie już o co chodzi z bogami i naszym obozem w, którym aktualnie się znajdujesz. No cóż nic tu po mnie; zostawiam cie na pastwę naszego strażnika
-To teraz czas przedstawić ci moją, czy tam naszą niespodziankę. Chodź-i nie czekając na jej odpowiedź pociągnął ją za rękę w kierunku wielkiej sosny na wzgórzu.
-To ten obóz? Wyobrażałam sobie że jest tu... więcej ludzi.
-Tak ale dziś duża część jest zajęta. Rox ci tłumaczyła co z tym obozem, tak?
-No... Tak ogólnie. Coś napomknęła że bogowie greccy istnieją, jest obóz, w którym uczą się przetrwać ich dzieci i że ona i Summer są dziećmi Iris-Bogini Tęczy
-Tylko to?!-Frost zatrzymał się gwałtownie-No co za idiotka. Gdzieś u siebie powinna mieć książkę z historią tego wszystkiego. Później ci dam. Teraz czekaj. Obejdzie się bez worka?
-HA-HA. Bardzo śmieszne. Rób co trzeba. Nie lubię niespodzianek.
-Ale tą na pewno polubisz-uśmiechnął się chytrze, a następnie wyciągnął z kieszeni swojej niebieskiej bluzy śnieżną kulkę i ,zanim Elsa o cokolwiek spytała, rzucił ją przed siebie szepcząc "Biegun Północny". Tam gdzie rzucił kulę pojawił się śnieżny lej i Elsa, zaskakując tym zarówno siebie jaki Jacka, wskoczyła w niego ze śmiechem. Od razu rozpoznała miejsce, w którym się znalazła z książek czytanych jej córce na dobranoc. Była w kwaterze głównej, a inaczej siedzibie Świętego Mikołaja. Zaraz po niej do środka wpadł Jack. Elsa natychmiast rzuciła mu się na szyję i pocałowała w policzek. Chłopak zrobił się czerwony czego jego jasna skóra nie mogła ukryć.
-Dzięęęęęęękiiiiiiiiiiii!-Elsa nie mogła się opanować. Była w kwaterze głównej Strażników Marzeń! To nie jest okazja, jaką dostaję się na co dzień. Już po dziesięciu minutach yeti mieli jej dosyć. Biegała od stołu do stołu dotykając wszystkiego.
-Co tu się dzieje, na wszystkie pierniczki świata?!-Większość ludzi bałaby się właściciela potężnego głosu dochodzącego z balkonu, ale Elsa jeszcze bardziej się podnieciła. Na balkonie stanęła potężna postać.Nie były to jednak tylko mięśnie ale też trochę tuszy na co wskazywały rzekome "wszystkie pierniczki świata". Postać miała długą siwą brodę, a wokół jej nóg pałętały się elfy.
Święty Mikołaj.
_____________________________________________________________
Ten rozdział to ZŁO. Jest O-K-R-O-P-N-Y. Tak. Na tyle okropny że potrzebuję pogrubienia, pochylenia podkreślenia i przeliterowania. Krótki zły z milionem powtórzeń. Naprawdę nie mam pomysłu co tam może się dziać. Resztę zostawiam Alex niech się dziecko pomęczy.