poniedziałek, 31 sierpnia 2015

ARMAGEDON

Zawieszamy. Tak, tak, zabijecie nas, umrzemy smiercia nieczysta itd.,itp., Nie wiemy do kiedy.  Brak weny i pomyslow. Inni autorzy cos o tym wiedza. Dziekujemy kazdemu kto komentowal i tem ktorzy nominowali nas do liebster awards czy kazdemu komu to sie podobalo. Bedziemy dodawac one shoty kiedy dopisze nam wena.

Alexis i Vavia

wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 10

Ten debil Alex wymyślił jakąś 'niespodziankę' i zostawił mnie z wymyślaniem jej! No nie do pomyślenia! No Idiota no! Ech... Ale jednak coś wymyśliłam, choć nie jest to mistrzostwo świata. W ramach wynagrodzenia daje dalszą część rysunku Elsy z rozdziału 9

____________________________________________________________________


Elsa nieco się zdziwiła widząc ciepłe ubrania w taki gorący dzień, ale bez narzekania ubrała się i wyszła zza parawanu gdzie już czekał na nią Jack (też już w pełni ubrany. Elsa miała dziwne przeczucie że o czymś zapomniała, ale zapomniała o tym kiedy zobaczyła centaura. Naprawdę CENTAURA. Od pasa w górę był człowiekiem gdzieś po piędziesiątce, a od pasa w dół białym rumakiem. Elsa krzyknęła cicho na co Frost się zaśmiał.
-Chejronie to Elsa-centaur się obrócił i uśmiechnął
-Miło mi cie wreszcie poznać. Rox dużo mi o tobie mówiła, a chyba już się przekonałaś że ona potrafi naprawdę dużo mówić-Elsa zachichotała
-Mi również i- tak- Rox co dzień dostaję słowotoku.
-W takim razie wytłumaczyła ci pewnie już  o co chodzi z bogami i naszym obozem w, którym aktualnie się znajdujesz. No cóż nic tu po mnie; zostawiam cie na pastwę naszego strażnika
-To teraz czas przedstawić ci moją, czy tam naszą niespodziankę. Chodź-i nie czekając na jej odpowiedź pociągnął ją za rękę  w kierunku wielkiej sosny na wzgórzu.
-To ten obóz? Wyobrażałam sobie że jest tu... więcej ludzi.
-Tak ale dziś duża część jest zajęta. Rox ci tłumaczyła co z tym obozem, tak?
-No...  Tak ogólnie. Coś napomknęła że bogowie greccy istnieją, jest obóz, w którym uczą się przetrwać ich dzieci i że ona i Summer są dziećmi Iris-Bogini Tęczy
-Tylko to?!-Frost zatrzymał się gwałtownie-No co za idiotka. Gdzieś u siebie powinna mieć książkę z historią tego wszystkiego. Później ci dam. Teraz czekaj. Obejdzie się bez worka?
-HA-HA. Bardzo śmieszne. Rób co trzeba. Nie lubię niespodzianek.
-Ale tą na pewno polubisz-uśmiechnął się chytrze, a następnie wyciągnął z kieszeni swojej niebieskiej bluzy śnieżną kulkę i ,zanim Elsa o cokolwiek spytała, rzucił ją przed siebie szepcząc "Biegun Północny".  Tam gdzie rzucił kulę pojawił się śnieżny lej i Elsa, zaskakując tym zarówno siebie jaki Jacka, wskoczyła w niego ze śmiechem. Od razu rozpoznała miejsce, w którym się znalazła z książek czytanych jej córce na dobranoc. Była w kwaterze głównej, a inaczej siedzibie Świętego Mikołaja. Zaraz po niej do środka wpadł Jack. Elsa natychmiast rzuciła mu się na szyję i pocałowała w policzek. Chłopak zrobił się czerwony czego jego jasna skóra nie mogła ukryć.
-Dzięęęęęęękiiiiiiiiiiii!-Elsa nie mogła się opanować. Była w kwaterze głównej Strażników Marzeń! To nie jest okazja, jaką dostaję się na co dzień. Już po dziesięciu minutach yeti mieli jej dosyć. Biegała od stołu do stołu dotykając wszystkiego.
-Co tu się dzieje, na wszystkie pierniczki świata?!-Większość ludzi bałaby się właściciela potężnego głosu dochodzącego z balkonu, ale Elsa jeszcze bardziej się podnieciła. Na balkonie stanęła potężna postać.Nie były to jednak tylko mięśnie ale też trochę tuszy na co wskazywały rzekome "wszystkie pierniczki świata". Postać miała długą siwą brodę, a wokół jej nóg pałętały się elfy.
Święty Mikołaj.

_____________________________________________________________


Ten rozdział to ZŁO. Jest O-K-R-O-P-N-Y. Tak. Na tyle okropny że potrzebuję pogrubienia, pochylenia podkreślenia i przeliterowania. Krótki zły z milionem powtórzeń. Naprawdę nie mam pomysłu co tam może się dziać.  Resztę zostawiam Alex niech się dziecko pomęczy.

wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 9

 
Elsa usiadła i złapała się za głowę. Tak potwornie ją bolała... Opadła na podłogę, wydawała się taka miękka i puszysta. Chwilę póżniej dziewczyna odleciała do krainy Morfeusza.
- ELSA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Co się dzieje? - zapytała się dziewczyna nieprzytomnym głosem. Stał nad nią Jack i próbował ją obudzić.
- Wstawaj Elsa - powiedział głośno.
- Aaaaa, nie wrzeszcz tak.- powiedziała łapiąc się za głowe.
- Podaj mi ręke. - Jack wyciągnął dłoń i podniósł dziewczynę
- Chcesz się napić? - zapytał wyciągając ku niej czerwony kubeczek z alkoholem a jego oczy zrobiły się czerwone - Spokojnie to woda. - okłamał dziewczynę a na jego twarzy zagościł chytry uśmieszek.
- Z wielką chęcią. - mrukneła dziewczyna nie zauważając zmiany koloru jego paczajek. - Tak właściwie to gdzie my jesteśmy? - zapytała.
- U Summera w domu. - między nimi zapanowała cisza. - Chciałabyś do mnie przyjechać? - nagle zapytał się chłopak.
- No wiesz ja z wielką chęcią tylko że Rox i moje ubrania...prysznic...ja nie....nie wiem...ale...gdzie...kiedy...bo teraz.... - dziewczyna zawstydziła się i zaczeła jąkać - Ale... Jack czemu ty masz czerwone oczy i ... o na widelec Posejdona ten Hulk jest porysowany... a Spider Man... - Elsa dopiero teraz rozejrzała się po salonie i zobaczyła Spider Mana zaplątanego we własną sieć, Hulka pomalowanego pisakami i półnagą Rox i Drake'a na kanapie. Po chwili zauważyła że i ona jest bez butów z domem bobrów na głowie a sukienka jest tak podwinięta że widać jej majtki a Jack jest w samych bokserkach w świąteczne pierniki. Szybko zamknęła oczy i kazała Jackowi ubrać przynajmniej spodnie. Nie przejął się tym poleceniem i stał czekając aż otworzy oczy.
- Elsa, nie wydziwiaj. Otwórz oczy bo zedrę z ciebie sukienke. - powiedział lekko podnosząc głos.
- Mówiłam żebyś nie krzyczał - szeptem powiedziała dziewczyna - To mi rozsadza głowę.
- Będę krzyczał jeśli będzie mi się to PODOBAŁO!!!!! - Jack wrzasnął na cały głos i musiał szybko złapać Else bo w tym momencie zemdlała.
- Jack coś ty zrobił? - Elsa usłyszała ostry karcący głos Rox.
- Szczerze mówiąc to nie wiem... jakoś mnie poniosło... i jakoś tak...
- Jakoś tak, jakoś tak, bla bla bla... - I Rox po raz setny zaczeła opieprzać Jacka- przecież wiesz jak głowa boli kiedy wypijesz w cholere alkoholu! Mogły jej bębenki popękać mogłeś jej trwale uszkodzić mózg...
- Nie mógł. - nieznany głos przerwał monolog Rox
- Cicho bądż Justin!!! - wrzasneła tylko i powróciła do wydzierania się na Jacka - Jak mogłeś jej to zrobić? Doskonale wiem co do niej czujesz, więc w głowie mi się nie mieści jak mogłeś jej to zrobić?! Leży tutaj już 3 dzień i... dooobra pieprzyć że pan D. może zaraz tu przyjść... JACK TY PIEPRZONY DUPKU ONA JEST DELIKATNA!!!! NIE WIDZISZ?!!! TERAZ JEST JESZCZE BLEDSZA NIŻ ZWYKLE A JA NIE MOGE PODAĆ JEJ AMBROZJI BO NIE JEST HEROSEM!!!! PORĄBANY DEBILU!!! SKRETYNIAŁY KRETYNIE!!! - w tym momencie Elsa usłyszała głuche pacnięcia świadczące o tym że Rox zaczeła okładać Jacka butami i mimo że Elsa nie była niemiłosiernie zła na Jacka to postanowiła jeszcze chwilkę posłuchać wyzwisk jakimi Rox go obrzucała.
- IDIOTO!!! PACANIE!!! GŁUPKU!!! TLENIONY NAĆPANY ŻELKU!!! WREDNY ANCYMONIE!!!
- Rox już spokojnie. - delikatnym głosem powiedziała Elsa
- TY ŻYJESZ!!! - Rox i Jack wrzasneli równocześnie i rzucili się na nią
- Tak żyje... i chcałabym żyć dalej więc prosze was nie uduście mnie. - z uśmiechem powiedziała dziewczyna.
- Bogowie... nawet nie masz pojęcia jak się ciesze! - Rox odrazu zaczeła nawijać - przepraszam że cie nie pilnowałam powinnam wiedzieć że nie masz takiej mocnej głowy jak reszta i
- Rox uspokój sie - powiedziałam delikatnie - Pomożesz mi wstać?
- Nie Elsa nie powinnaś wstawać...
- Jak najbardziej może! - usłyszałam głos z oddali
- Mówiłam ci żebyś się zamknął Justin!!!
- Uhm Rox mogłabyś zostawić nas samych? - zapytał się Jack
- No jasne. Skąd mam mieć pewność że jej nic nie zrobisz?!
- Daj jej sztylet.
- Całkiem fajna propozycja - stwierdziła i wyszła z pomieszczenia.
- Elsa uhm... ja chcę cię przeprosić..
- Ależ nie ma za co! Jack po prostu byłeś pijany i nie byłeś sobą! I na przyszłość radzę ci nie ubierać bokserek w pierniki... - Elsa roześmiała się a Jack spłoną rumieńcem.
- Rox zostawiła ci ubrania na krześle więc możesz się przebrać a później zaprowadzę cię do Chejrona i pana. D i mam dla ciebie niespodziankę więc jakbyś mogła się pospieszyć...
- Jasne - zgodziła się dziewczyna i znikneła za parawanem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Image result for słońce

No dobra słońca wy moje rozdział krótki i chyba niezbyt ciekawy ale jest. TO WSZYSTKO WINA TEJ IDIOTKI VAVI! TO ONA ZAKOŃCZYŁA W TAKIM MOMENCIE! [To NIE prawda! Nie mam z tym rozdziałem nic wspólnego! To ten debil nie miał weny!/Vavia]  Albo wena ma już wakacje albo zachorowała czy coś. W każdym bądź razie teraz kolej Vavi. Żegnam i do następnego rozdziału!!!
P.S Ten rysunek przedstawia mnie jakby coś NIE Vavie! [Wow Alex kiedy ty sobie amputowałaś nos?/Vavia]

piątek, 8 maja 2015

Rozdział 8

Jej ósemka to moja ulubiona liczba! Super że mi się trafiła. Jeśli czytaliście rozdział Alex (jasne że czytaliście przecież inaczej nie bylibyście tu) natrafiliście na pewną zmianke o borsukach... To kłamstwo! Nigdy nie spiskowała z borsukami! A tak by the way Chcielibyście perspektywe Rox?

-Elsooooo! Słońce ty moje!
-Co?-spytałam zła że ktoś mnie obudził
-Bowieszjailetniczasjesteśmybliźniakamialeonsięurodziłpopółnocywięcmadopierodzisiajurodzinyiorganizujęimprezenaktórejbędziemójchłopakatymusiszgopoznać!-Rox mówiła tak szybko żenic nie dało się z rozumieć
-Powtórz-mruknęłam wygrzebując się z pod kołdry
-Bo chodzi o to ze ja i Summer jesteśmy bliźniakami ale on się urodził po północy więc dopiero dziś ma urodziny i organizuje imprezę a na niej będzie mój chłopak i ty musisz go poznać- Weszłam do łazienki i ogarnęłam się a następnie przywędrowałam do kuchni. Zrobiłam sobie tosty i usiadłam z Rox
-Jak się nazywa?
-Drake
-A jaki jest?
-A co' planujesz mi go odbić?-Oblałam się rumieńcem.
-Nie co ty! Nigdy w życiu!-Rox się zaśmiała
-No wiem no wiem... Ale to świetna okazja żeby wypróbować te rzeczy które kupiliśmy wczoraj!-złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę schodów. Po drodze uderzyłam się w kostkę ale Rox chyba tego nie zauważyła. Zaciągnęła mnie do garderoby i wciągnęła do przemierzali. Po chwili rzuciła mi czarną koronową bieliznę, obcisłą jasno niebieską sukienkę , jeansową kurteczkę bez rękawów i czarne szpilki. Wyszłam z przebieralni czując się niekomfortowo. Sukienka miała duży dekolt i nie sięgała nawet do połowy uda. Kiedy zdejmowałam kurtkę miałam odkryte plecy z kolei szpilki nieco utrudniały mi chodzenie. Rox wyszczerzyła się.
-Wyglądasz okropnie seksownie-oznajmiła-Blondie będziesz mieć problemy z odpędzeniem się od chłopców  -zarumieniłam się. Rox tylko si ę zaśmiała i zniknęła w przymierzalni. Rozejrzałam się. Podeszłam do gabloty z biżuteria coraz lepiej czując się w tych butach. Za szybą na podwyższeniu leżał naszyjnik. Na srebrnej zawieszce wisiała mała śnieżynka z małym błękitnym kryształem w środku.
-Chcesz go?-usłyszałam głos Rox. Podskoczyłam
-Co ? Nie. To znaczy tak! Znaczy... Jest piękny.
-Weź mi i tak nie pasuję-i nie czekając na nic wyjęła go i założyła mi na szyję.
-Dzięki ale nie musiałaś.
-Tak musiałam- stwierdziła i wepchnęła mnie do makijażalni. Usiadłam na fotelu i zamknęłam oczy. Rox coś mamrotała do siebie grzebiąc w różnych pudełkach. Po chwili poczułam delikatne maźnięcia. Po chwili Rox pozwoliła mi otworzyć oczy. Na policzkach miałam nieco różu wąskie usta nieco się jakby rozszerzyły za sprawą błyszczyka, a błękitne oczy Rox podkreśliła jasno niebieskim cieniem i eyelinerem.
-Włosy zostawie rozpuszczonę - oznajmiła Rox poprawiając delikatne loki. Sama usiadła na krześle i zajęła się własnym makijażem. Po chwili obie gotowe wyszłyśmy z domu. Stanęłyśmy przed ruchliwą ulicą Brooklynu. Rox  zaprowadziła mnie do jakiegoś domu z którego dochodziły już dźwięki muzyki i kolorowe światła. Weszłyśmy do środka gdzie natychmiast uderzyła mnie ilość osób. Splątane ciała tańczyły namiętnie popijając alkohol z czerwonych kubeczków. Rox poprowadziła mnie do stołu za którym stał wysoki czarnoskóry facet z dredami.
-Siema Rox. Co to za ślicznotka-widać było że jest już nieźle podpity. Rox zaśmiała się
-Elsa, Mirro. Mówiłam ci o niej. Daj coś mocnego niech Blondie poczuję smak tych pięknych imprez Manchattanu!-odwróciła się do mnie-Słuchaj Elsa żeby było jasne. Tamta impreza u mnie to nic w porównaniu z tym. Ogólnie to ten dzień jest uznawany za urodziny  moje i Summera a tamto to tylko takie... spotkanie-Poczułam małą obawę co może się wydarzyć tu skoro to była tylko rozgrzewka. Mirro wręczył nam po kubeczku i ruszyłyśmy w tłum.Rox miała racje. Wiele facetów którzy nigdy mnie nie widzieli zapraszali mnie do tańca albo porywali bez pytania. Takie coś nigdy nie wydarzało się na spokojnych prywatkach przed wojną. Musiałam przyznać że mi się to spodobało. Może nieco przyczynił się do tego mocny płyn w jej kubku.
-Hej!-krzyknął jakiś chłopak. Oczy Rox rozjaśniały. Pociągnęła mnie w tamtą stronę. Po drodze jakieś ciekawe źródło magii pojawiło następny kubek w mojej dłoni. Przyjrzałam się z bliska szatynowi. Miał błękitne oczy i czarne włosy. Uśmiechnął się a w jego policzkach pojawiły się uroczę dołeczki.
-Drake!-krzyknęła Rox i pocałowała go mocno.-To Elsa-przedstawiła mnie kiedy się od siebie oderwali
-Cześć-powiedział obejmując Rox w pasie. Podał mi rękę-Miło mi
-Nie obrazisz się jeśli cię opuszczę?-spytała Rox i nie czekając na moją odpowiedź pociągnęła Drake na parkiet. Dostałam nowy kubeczek. Pociągnęłam długi łyk i spojrzałam znów w resztę alkoholu. Miałam takie zabawne brwi... Zaśmiałam się i zostałam porwana do tańca przez jakiegoś chłopaka. Co chwile zmieniałam partnera. Wypiłam jeszcze trzy kubeczki. Świat jest taki kolorowy...
-Jednorożec Arnold!-krzyknęłam biegnąc w stronę różowego kucyka. Wpadłam na jakiegoś chłopaka. Miał urocze białe włosy i niebieskie oczy. Zaśmiałam się widząc małego piega na lewym policzku. Był taki szroki i czerwony. O!Na drugim też jest! Ha!Facet się rumieni! Wstała szybko i pomógł mi to zrobić. Cmoknęłam go w czubek nosa i znów zrobił się czerwony. Zaśmiałam się widząc jaki jest kolorowy. Jak lokomotywa! Ciuch ciuch! Rox lubi ciuchy! Rox Roxi Roxanne Roxiiiinnaaa!
-Elsa - powiedział i czknął. Pisnęłam cicho kiedy ktoś nas popchnął i wpadliśmy za drzwi które zamknęły się z hukiem. Zaśmialiśmy się oboje. Przetoczyliśmy się i teraz to on był nade mną. Zachichotałam i cmoknęłam go w nos. Zrzuciłam go z siebie i pobiegłam na drugą stronę pokoju. Dołączył do mnie ale nie zdążył wyhamować i wpadł na mnie. Zaśmiałam się. Jack wpił się w moje usta. Oddałam mu pocałunek z ochotą. Smakował jak ten fajny napój z tego śmiesznego kubeczka. Przygryzłam mu wargę i lekko pociągnęłam. Po czym odtrąciłam go i wybiegłam z pokoju. Leciałam między ludźmi. Jestem samolotem! Taaak! Wpadłam na Mirro.
-Hej , lustereczko! Powiedź przecie kto chce śmieszny kubeczek?!-Krzyknęłam śmiejąc się.
-Mirrołesek i Blondie!-krzyknął i poleciliśmy po kubki. Wzięłam dwa do dwóch rąk i wypiłam obydwa na raz. Zaczęłam śmiać się i płakać jednocześnie. Złapałam jeszcze jeden i ruszyłam w tłum. Na długo mi kubek nie wystarczył bo Scooby Doo mi go wyrwał
-Pomyślnych łowów Scoob!-krzyknęłam i wskoczyłam na mojego jednorożca.-Leć przez wiatr Legolasie! I niechaj moc będzie z tobą!- Weszłam na stół i zaczęłam tańczyć. Poruszałam się rytmicznie wśród gwizdów bohaterów Harry'ego Pottera. Rzuciłam kurtkę gdzieś w bok. Na koniec skoczyłam prosto w ręce  jakiegoś Włocha. Pocałowałam go w szyję po czym zeskoczyłam z jego rąk i zaczęłam tańczyć z innymi wybawcami olimpu. Wypiłam jeszcze dwa kubeczki. Jeden był jaskrawo zielony. Jeeeeej! Po chwili podszedł do mnie Zorro
-Piękna pani-uśmiechnął się szarmańcko pocałował moją dłoń. Zaczął zmieniać się wilkołaka
-Aaaa! Syriusz! James! Remus znów się zmienia! Black do chole*y wyłaź zza tej chuj*wej zasłony!-Niestty zamiast nich pojawił się superman. Zabrał Remcia i odleeeeeeeciał! Wróciłam do tańca. Odwiedził mnie jeszcze Loki Hulk i Ironman ale potem zrobiłam się śpiąca. Naprawdę baaaaaardzo śpiąca. Upadłam w czyjeś ramiona.


No i jak?? Elsie nieźle odwaliło i jakiego będzie mieć kaca... Ale to już u Alex. Mam nadzieje że się podobało i zapraszam do nowej zakładki (zrobionej przezemnie)  'Bohaterowie'

~Vavia




czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 7

- Elsa!!!
- Umm taaaaak?
- Wstawaj leniuszku śniadanie gotowe!
Elsa popatrzyła na zegarek który stał na komodzie przy jej łóżku.
- CO?! Jest 10:00?!
- Tak. Wstawaj bo jajecznica wystygnie!
Dziewczyna usiadła na łóżku i popatrzyła się na lustro.
- Na pudry Rox ale ja mam szopę na głowie...- mrukneła
Próbowała jakoś przywrócić włosy do porządku ale nijak jej się to udawało. Poczłapała do jadalni gdzie zastała Rox zajadającą ze smakiem jajecznicę z taką samą "fryzurą" na głowie co ona. Usiadła naprzeciwko niej i zaczeła rozmowę:
- Rox tak właściwie to kim jest Jack?
- Jack, Piaskowy ludek, Zając, Ząbek i Mikołaj są strażnikami marzeń.
- To oni? Nie wiedziałam że istnieją. W Arendell słyszałam o nich tylko pogłoski. Skąd masz tylu przyjaciół?
- Oni sa z obozu herosów, wiesz ci bogowie greccy i rzymscy oni tak naprawdę istnieją bla bla bla... nie każ mi tego tłumaczyć OK? Mogę ci powiedzieć że ja i mój brat jesteśmy od Iris - bogini tęczy.
- Masz brata?
- Tak nazywa się Summer Chili Time, ten chłopak z którym tańczyłas jest jego "drugą połówką". Jest od Afrodyty.
- Bardzo dobra jajecznica
 - Pogratuluj Mailonowi, zwykle ja przypala...
- Pamietasz makaron? - spytałam i obie wybuchnełyśmy śmiechem.
- Wszystko dobrze poza mózgiem? - usłuszałyśmy męski głos dochodzący z holu
- Nie z mózgiem też niedobrze! - odpowiedziałam głupio i wszyscy wybuchneli śmiechem.
- Summer! Co ty tu robisz?
- Przyjechałem zabrać siostrzyczkę na zakupy z okazji jej urodzin!
- Pójdziemy do fryzjera! - Rox cieszyła się jak mała dziewczynka
- To ja tu może zostanę...- mruknełam nieśmiało
- Nie ma mowy Elsa - Rox odrazu zaprzeczyła - Trzeba cię przemalować
- A tak w ogóle to czemu macie takie cóś na głowie? Jakaś nowa fryzura?
- Na śmierć zapomniałyśmy!!! - krzyknełyśmy obie i pognałyśmy do swoich pokoi.
- Summer pomóż Stevovi posprzątać śniadanie! - Rox wrzasneła do swojego brata.
- Ani mi się śni! Nie jestem służącym!
Znowu próbowałam choć trochę rozczesać włosy ale nadal mi się nie udawało!
- Rox!!- zawołałam zrozpaczona- Pomocy!!!!
- Chodź tu do mnie blondi!
Szybko pognałam do jej makijażalni i zrezygnowana opadłam na krzesło.
- Zrobisz coś z tym?- zapytałam pokazując na moje włosy.
- Oczywiście- odpowiedziała. Wzieła jakąś odżywkę wtarła ją w moje włosy i rozczesała je w 2 minuty. Wcisneła mi do ręki jakieś ubrania i kazała uciekać do siebie. Ubrałam szybko rybaczki i błękitną luźną bluzkę, włosy spiełam w warkocza umyłam zęby i pobiegłam do salonu gdzie siedział Summer.
- Możesz mi więcej opowiedzieć o tym obozie herosów? Bo Rox nie bardzo ma na to ochotę.
- Och to pewnie dlatego że jej chłopak tam jest i nie mogą się zobaczyć. Ale ja też nie chcę o tym teraz opowiadać. Może kiedy indziej.
- A więc pierwszy cel fryzjer! - zawołała szczęśliwa Rox która w tym momencie przyszła do salonu. Szybko wsiedliśmy do samochodu Summera i pojechaliśmy do galerii.
- Och Rox! Moja kochana! I Summer! Tak się cieszę że was widzę!- zawołała fryzjerka kiedy tylko przekroczyliśmy próg salonu " Szalona farba".
- Przyprowadziliśmy nowego klienta Pani Lipton.
- Ach tak widzę. Z kilometra można by zobaczyć te zniszczone włosy. A ten kolor, dawno już wyszedł z mody!
- Chodź no tu...?
- Elso.
Nie bardzo podobał mi się ton jej głosu i to jak nazwała moje włosy ale grzecznie jak na kulturalną osobę przystało usiadłam na miękkim obrotowym krześle i poddałam się wszystkim zabiegom. Obok mnie siedziała Rox która chciała zmienić kolor włosów na granatowy z fioletowymi pasemkami.  Żartowałyśmy obie i chichotałyśmy kiedy Summer ze znudzoną miną siedział na kanapie. Kompletnie nie wiedziałam co będę mieć na głowie bo lustro było zasłonięte ale kiedy zobaczyłam siebie po 2 godzinach nie mogłam wydusić słowa. Włosy miały niby ten sam kolor ale jednak były inne, nie za sprawą błękitnych pasemek które się pojawiły ani nie za sprawą wspaniałych delikatnych loków. Tak naprawdę nie wiedziałam dzięki czemu. W galerii spędziliśmy jeszcze 5 godzin latając po sklepach i kupując mi przeróżne ubrania i buty. Rox i Summer oczywiście też coś sobie kupili ale o wiele mniej niż mnie. Wróciliśmy do domu Rox z bolącymi nogami ale za to ze wspaniałymi humorami i usiedliśmy do stołu gdzie Yeti podali obiad a później deser czyli lody czekoladowe z żelkami w czekoladzie. [A! Żelki w czekoladzie! To mój pomysł!/Vavia]Z Rox poszłyśmy spać o 12 w nocy bo tłumaczyła mi do czego służą te wszystkie dziwne urządzenia i jakieś plastiki które się wkłada do pudełek i się płaci. To był wspaniały dzień.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka misiaczki co tam u was? U mnie spoko. U Vavi chyba też, (wyjechała w Bieszczady spiskować z borsukami! Zdrajczyni...)[Ona kłamie!  /Vavia] Nie zapomnijcie w ankiecie zagłosować na mnie w końcu to ja jestem lepsza od tej idiotki :)[]No widzicie jaki kłamca! Się nie zna debilka! /Vavia]  Z nutellą i żelkami Alexis :A
Image result for elsa and jack frost fanfictionImage result for fioletowowłosa




sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdziała 6 Impreza

Elsa usłyszała pukanie do drzwi.
- Moge wejść?
- Uhm
Do pokoju weszła Rox.
- I co podoba ci się?
- Bardzo, tylko nie wiem kto napisał ten cytat w łazience.
Znalezione obrazy dla zapytania jack viria- Och to Jack. Bardzo ubolewał po twoim zapadnięciu w trans.
Elsa zarumieniła się.  Nie miała pojęcia skąd jej to przyszło do głowy [notka od autora- to pomysł Alex) ale zeszła do kuchni zrobić makaron. Wyciągnęła garnek wlała do niego wrzątek i wsypała makaron, dodała oliwe i sól. Usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła w tamtą stronę otworzyła drzwi i zobaczyła Jacka Frosta. Patrzył na nią z szeroko otwartymi oczami.
-E-Elsa... J-ja .... Ten... Ty.... Ten tego... No wiesz... OBUDZIŁAŚ SIĘ?!
-Jack zasłaniasz przejście-Elsa usłyszała gruby, męski głos. Jack wszedł niepewnym krokiem, a zanim wkroczyli kolejno gigantyczny zając z bumerangami, Wróżka ubrana w pstrokate pióra, mały piaskowy ludek oraz gruby siwy brodaty facet w czerwonym płaszczu z rękami pokrytymi tatuażami.
-Wybacz mi za niego-powiedział-Zawsze taki jest. Niestety.-puścił jej oczko. Uśmiechnęła się delikatnie i poszła w stronę w z której dochodziły przekleństwa Rox. Fioletowowłosa biegała po pokoju drząc się o buta. Elsa zauważyła że dziewczyna faktycznie ma tylko jednego na prawej nodze. Rozejrzała się. Przyklękła i wyjęła martensa z pod kanapy. Rox pisnęła z radość szybko przytuliła Else po czym pociągnęła ją w stronę gości jedną ręką ją prowadząc a drugą zakładając buta.
-To jest Elsa-przedstawiła ją Rox
-Ale ty masz białe ząbki!-krzyknęła wróżka otwierając jej buzie palcami-I te kły!
-Ząbek-zganił ją Mikołaj-Zostaw ją w spokoju!
-Wybacz ale są białe jak u Jack'a!
-Um... Dziękuje?-powiedziała Elsa niepewnie. Rozległa się muzyka. Wszyscy zaczęli tańczyć ale to Rox była duszą towarzystwa. Sprawnie manewrowała pomiędzy gośćmi z kieliszkiem w ręku. Przyszło parę nowych osób- zapewne przyjaciół Rox. Elsa świetnie się bawiła dopóki nie trafiła do Jacka'a. Zrobiło się nieco niezręcznie.
-Cześć?-spróbował
-Cześć-odparła równie niepewnie.
-To... Fajnie że... No wiesz... Obudziłaś się-potarł zmieszany kark. Nie można się dziwić-żadko znajduję się na imprezie ze znajomym sprzed pięciu wieków który powinien być w transie.
-Tak wiem... Który mamy wiek?
-21.... Mogłabyś mieszkać z Rox... Kiedy nie szuka szminki jest całkiem fajna-zaśmiali się- No i ten... mógłbym cię odwiedzać...
-Gdzie tak właściwie jest ten dom?
-To...- Jack nie dokończył bo muzyka się podgłosiła. Złapał Else za rękę i pociągnął w stronę stolika z przekąskami. Dziewczyna zauważyła że jej nie puścił ale jakoś jej to nie przeszkadzało
-To nie jest ,,miejsce". Ten dom się teleportuję tam gdzie akurat czegoś potrzeba.
-Co się zmieniło? Przez ten czas kiedy spałam?
-Całkiem sporo. Ale lepiej będzie jeśli Rox ci powie po imprezie.
-Mogę prosić do tańca?-Elsa odwróciła się i zobaczyła przystojnego bruneta z niebieskimi oczami. Zarumieniła się.
-T-tak. Oczywiście-Poszła z nim na parkiet. Zobaczyła jeszcze gniewne błękitne oczy Jack'a  zanim porwała ją muzyka. Długo tańczyli. W towarzystwie Micheal'a (bo tak się nazywał) Elsa czuła się swobodnie. Rozmawiali i żartowali po przyjacielsku. W końcu Rox musiała wszystkich wyprosić. Kiedy wyszli Rox jęknęła
-Brud brud i jeszcze raz brud. Dobrze że North przegrał zakład i mamy Yeti na usługi. Boże nawet nie wiesz jak się cieszę że wreszcie znalazła się dziewczyna! Są sami chłopcy! No może Ząbek ale ona gada tylko o zębach. Świetnie że jesteś. I nawet się mi tu nie zastanawiaj nad wyprowadzką bo poszczuję cie cieniem do powiek-mrugnęła do niej porozumiewawczo- Trzeba się wziąć za sprzątanie. Kaymor! Mailon! Steve!- z pokoju obok wybiegło trzech yeti w różowych fartuszkach. Elsa zachichotała. Rox zmarszczyła brwi
-Też to słyszysz?-spytała. Elsa wytężyła słuch. Do jej uszu dobiegło ciche skwierczenie. Jej oczy rozszerzyły się gdy dostała olśnienia. Pobiegła do kuchni a za nią Rox. Woda z garnka po makaronie wykipiała bulgocząc na podłodze. Garnek był czarny od spodu a czarna masa która kiedyś chyba była makaronem rozlewała się wszędzie.
-Ma ktoś ochotę na spaghetti spaloneze?-spytała Rox żartobliwym tonem. Dostały głupawki. Elsa zaczęła nawet podejrzewać że coś było w tej butelce napoju którą piła w trakcie imprezy. Kiedy zdołały jako tako się ogarnąć poszły w kierunku swoich pokoi. Elsa wzięła szybki prysznic umyła zęby i wyszła z łazienki. Na jej łóżku leżała biało-niebieska koszula nocna do połowy uda. Elsa przebrała się i położyła spać. Postanowiła że jutro dowie się więcej o tym kim był Jack, ci przyjaciele Rox i , co najbardziej ją trapiło, ile się zmieniło przez te pięć wieków.

------------------------------------------------------------------------------
I co misiaczki? Dobry był? Ja osobiście nie jestem zadowolona ale cóż.  Jakoś wyszło mi to szybciej niż się spodziewałam. Podoba się szablon? Okazuję się że trudno znaleźć szablon Jelsa. Liczę na komentarze! Następny rozdział piszę Alex.

piątek, 17 kwietnia 2015

Liebster Blog Award

Hej misiaczki! Ja piszę bo Alex to tępy leń więc będzie tylko odpowiadać. Liebster Blog Award (boże jaka beznadziejna nazwa -.-) polega na tym że jedna osóbka nominowana przez inną osóbkę odpowiada na pytania tej osóbki i wymyśla własne a później zadaje je innym osóbką które lubi. Zaczynamy!

1. Masz jakiś talent, o którym wie niewiele osób?
 Vavia- Cóż ja mam same talenty! Tjaaa dobra przyznam się. Lubie rzeźbić. W domku letnim w Bieszczadach ostatnio coś budują (nie wnikam ) i są stosy drzew. Lubie wziąć nóż i se porzeźbić. Nie komentujcie.
 Alexis-Tak mam ale nie będę mówić bo ma go znać niewiele osób
2. Lubisz śpiewać/tańczyć?
Vavia-Śpiewam bo lubię ale wprost nienawidzę solówek. Taniec? BLEEEE. Jeśli oczekujecie tańca to do tej na dole 
Alexis-Tańcze balet i hiphop,a śpiewam w chórze szkolnym (i pod prysznicem). W grudniu zeszłego roku wygrałam mistrzostwa Europy w hip hopie 
 3. Dlaczego akurat taka tematyka bloga?
Vavia- To nie mój popaprany móżdżek to wymyślił. Ja mam inne myśli. Tylko się dołączyłam do głupich pomysłów stworka na dole.
Alexis-To chyba jasne. Jestem fanką parringu Jacka i Elzy

4. Jak byś siebie określiła jednym słowem?
Vavia- Trudneeeee. Ja nieee chcęęęę. O! Mam! Korniszon -o- Dobra tak serio to.......................mma. To jakiś język ,,Igbo" na tłumaczu google. Wsilcię muzgi. Na pewno znacie język Igbo! Ten stworek na dole wie!
Alexis-Zarąbista.
5. Wolisz być sama, czy z innymi?
Vavia-To zależy od nastroju. Czasem się wkurwiam na ludzi że mi zabierają tlen a czasem ich poprostu napastuję żeby ze mną pobyli. I pozabierali mój tlen. Wredoty. Jak ten stworek na dole
Alexis-Zależy od nastroju
 
6. Miejsce, do którego chciałabyś pojechać?
Vavia-Grecja, Karaiby i Himalaje. I Syberia
Alexis-Hogward

7. Masz jakiś ulubiony kolor?
Vavia- Jakbym już miała wybierać to zielony
Alexis-Szary

8. Spódniczka czy spodnie?
Vavia-SPODNIE. Szczerze nienawidzę tych małych szmat.Moja szafa nie zawiera spódnic i sukinek. To zło. I spiskuję z borsukami.
Alexis-SPODNIE
  
9. Jakiej muzyki słuchasz i czy masz ulubioną piosenkę? 
Vavia- Rock alternatywny. Piosenka to chyba Young Volcanoes, Centuries zespołu Fall Out Boy i ,,Things we lost in the fire" Bastille
Alexis- Słucham The Who, Lady Pank, Pink Floyd, Budka Suflera i Perfect, a moja ulubiona piosenka to ,,Bla bla bla"

10. Postać z filmu/książki/jakaś sławna osoba, którą chciałabyś spotkać? 
Vavia- Chyba Sadie Kane z ,,Kroniki Rodu Kane" Rick'a Riordana.
Alexis-Z filmów animowanych oczywiście Elsa i Jack, Roszpunka i Flynn a z książek Harry Potter i Boski Łapcia
11. Masz/miałaś jakieś zwierzątko?
Vavia-Mam psa. Labradora. Wabi się Mila. Miałam rybki. Mój dziadek ma konia który jest tak jakby  ,,nie na papierach" mój. Tak, musiałam się pochwalić. A teraz przygotujcie się mentalnie na wymienianie imion kotów tego stworka na dole.
 Alexis- Koty.



Jej! Przebrneliśmy! Jeśli kogoś zastanawia co się tak ekscytuję że Alex jest na dole to mówię-TA IDIOTKA JEST STANOWCZO ZA WYSOKA!!!!!!!! Cholerne geny.(Jestem jeszcze starsza i fajniejsza)[Nie wtrącaj się! Ja miałam to pisać!] . Dobra dalej. Nasze pytania-


1.Do jakiej postaci z książki czy filmu jesteś podobna/y?
2.Trampki czy szpilki?
3. Ulubiony rodzaj muzyki?
4.Wolisz koty czy PSY?
5.Jakieś hobby?
6.Ulubiona roślina? 
7.Masz jakieś zwierze?
8.Znasz piosenkę ,,Lody Bambino"?
9.Grasz na czymś?
10.Ulubione jedzenie?
11.Lubisz owoce morza?
12.Ile słodzisz herbatę? (nie wierze że o to pytam XD)

A nominujemy.....
-Rejwen
-Lydia Lestrange
-Humanistka do bólu
-Emily
 Znalezione obrazy dla zapytania bien común prevalece sobre los intereses particulares
Myśleliście że zapomniałam podziękować osóbce która nas nominowała? HA! Błąd! Ona po prostu ma strasznie długi nick więc zostawiłam to na koniec! Dziękujemy osóbce o imieniu- Lumina Kitty Carloy Monroe Aquila. Chyba dobrze to napisałam. 
Papa!