Bardzo, bardzo, bardzo was przepraszam, że tak długo nie dodałam 4 rozdziału ale byłam chora ( w sumie nadal jestem, no wiecie gorączka, katar., kaszel, genialnie bolące gardło ) więc pisząc go siedze sobie w łóżeczku przykryta cieplusią kołuderką sama w domciu i jest świetnie. No już dość tego gadania.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
... na szczęście Elsa go nie zapamiętała. A dlaczego na szczęście? Zobaczcie sami...
Elsa uciekała przed Jackiem zostawiając za sobą opadające płatki śniegu. Były święta a oni wybrali się do lasu, obok ich domku nad jeziorem. Elsa w swetrze w renifery i w wygodnych dresowych spodniach a Jack w stroju w jakim go poznała. Była już trochę rozzłoszczona bo on ciągle ją łapał w pasie i łaskotał po brzuchu wkładając ręce pod sweter. Zmuszona kobieta chichotała aż wkońcu krzykneła:
- Jack przestań!
- O co ci chodzi? - zapytał zdziwiony przerywając zabawę.
- O to że to mnie denerwuje!
- Ale przecież się śmiejesz! - Rozbawiony chłopak wrócił do łaskotania.
- PRZESTAŃ!!!! - Wkurzona dziewczyna trzasneła go w twarz - Idź sobie i daj mi spokój!!!
- Ale co się stało?
- NIC, mówię ci zostaw mnie - dobitnie powiedziała Elsa
- OK pójdę zrobić jajecznicę.
Elsa poszła w stronę jeziora, nie wiedziała czemu tak zareagowała i po co ma iśc nad jezioro, po prostu coś kazało jej to zrobić. Na szczęście Jack poszedł zrobić jajecznicę bo nie będzie widział tego co ona MUSI zrobić.- Tak myślała Elsa, ale myliła się, jej ukochany wcale nie poszedł robić jajecznicy, postanowił pójść za nią:
Jack widział jak Elsa powoli podchodziła do jeziora i zaczeła coś formować. Niebieskie smugi latały wokół jej rąk. Mężczyzna był bardzo ciekawy co takiego jego ukochana chciała stworzyć? Przybliżył się, zrobił jeden krok, drugi, ale przy trzecim stanął na gałązce która głośno trzasneła przenikając ciszę. Chłopak zobaczył jak Elsa przestraszona odwróciła głowę a to coś co formowała wypadło jej z rąk. Dopiero teraz Jack zauważył że dziewczyna stała na jeziorze które było skute lodem a to COŚ to sztylet który wbił się i roztrzaskał cały lód. Mężczyzna zobaczył jeszcze tylko włosy ukochanej które wraz z nią znikły w wodzie. Jack szybko pobiegł na skraj jeziora i zaczął ściągać z siebie ubranie tak że został w samych bokserkach, szybko wskoczył do wody i mimo że był odporny na zimno poczuł jak włoski jeżą mu się na karku. Chłopak rozglądnął się po dnie i zobaczył nieprzytomną Else ze sztyletem leżącym na piersi. Szybko do niej podpłynął ale coś odrzuciło go tak że wyleciał z wody niczym jakaś katapulta. To pewnie ten sztylet - pomyślał. Jack przywołał swojego dimona tygrysa albinosa.
- Lotos, Elsa jest pod wodą wyciągnij ją, tylko ostrożnie!
Jack wiedział co robi przecież dimony nie tylko odstraszają dementorów, kiedy po raz pierwszy wyczaruje się dimona, póżniej przyjmuje on formę tatuażu na przedramieniu i jest na każde zawołanie swojego przyjaciela / właściciela. Po chwili Lotos pojawił się na powierzchni wody i podał Jackowi Elsę.
- Dziękuję ci bardzo Lotosie - powiedział chłopak i wystawił rękę by tygrys mógł " przeskoczyć " w stan uśpienia. Gdy dimon znalazł się na przedramieniu Jack zaczął sztuczne oddychanie gdyż Elsa była nieprzytomna. Kiedy już prawie stracił nadzieję na uratowanie ukochanej ona kaszlneła i zaczeła się podnosić.
- Elsa, ty żyjesz. - Z niedowierzaniem wymamrotał Jack i przytulił ją kładąc ją na swoje nogi.
- No pewnie że żyję głuptasie, dzięki za uratowanie mnie - Delikatnie powiedziała kobieta.
- Musisz szybko ściągnąć z siebie te mokre ubrania bo się przeziębisz. - Powiedział chłopak i zaczął ściągać z niej sweter. Elsa był zbyt zmęczona żeby protestować, zresztą... nie miała czego się wstydzić byli w końcu małżeństwem. Kiedy Jack już całkiem nagą Elsę niósł do domu, dziewczyna resztkami sił zbliżyła swoje usta do jego ust i pocałowała go. Był to jeden z wielu pocałunków jakie mu dała ale obydwoje czuli że był wyjątkowy, Elsa czuła w nim nutkę miodu póżniej cytryny a na końcu mięty, natomiast Jack wyczuł wiśnie, malinę i różę*. Po bardzo dłuuuuuuuuugiej przyjemności kobieta zasnęła na ramionach męża.
Nasza śniąca Elsa patrzyła na to oburzona i w momencie kiedy miała krzyknąć, podbiec i trzasnąć siebie i Jacka w twarz, obudził ją huk spadających garnków. I już chyba wiadomo dlaczego dobrze że elsa nie pamiętała tego snu... po prostu uciekłaby z domu Jacka i ten sen nie spełniłby się...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Tu oczywiście chodzi o jadalną różę.Ufff.... to chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam, pewnie i tak krótki ale uwieżcie mi ja naprawdę bardzo, bardzo, bardzo się staram by one były jak najdłuższe. Mam nadzieję że się podoba bo trochę się nad nim napracowałam, ostatnio wena nie przychodzi tak łatwo... Dziękuję wam za wszystkie komentarze, one stawiają mnie na nogi i motywują do pisania :)))
Supcio ^^
OdpowiedzUsuńale czy mogłabyś troszeńkę powiększyć czcionkę? Bo słabo widać i kopiję tekst i przenoszę go do notatnika i dopiero potem czytam (:
Tak jest lepiej?
OdpowiedzUsuńtak
UsuńTaa "Elsa był zbyt" :D, fajny bardzo bardzo!
OdpowiedzUsuńZboczona twa wyobraźnia : P ale I tak bym chciała żeby ten sen się spełnił... I CO ONA Z TYM SZTYLETEM ROBIŁA MASOCHISTKO!!!! Fajny fajny fajny fajny fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, zboczuch z Ciebie, ale chyba błędów nie ma oprócz tego, że raz napisałaś Elsa małą literą, a to imię jest :p, a rzeczywiście jeszcze ten błąd co zauważyła Kasia Benetton, ale tak to serio fany i spoko :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAh ma przyjaciółko ależ ty zboczona!:P
OdpowiedzUsuńNie obraz sie, ale troche bzmi to jak kiepski film romantyczny. Ona tonie, a on ja ratuje. To nierzeczywiste. Wedlug mnie powinnas troche ,, upodobnic" to do szarej rzeczywistosci. Atak poz tym to super opowiadanie i pomysl. ( sorry, ze bez polskich znakow, ale mam beznadziejna klawiature, na ktorej sie nie da )
OdpowiedzUsuń•.○
OdpowiedzUsuńEls... i Jack... Małżeństwem?!
Eee....... ok......